Tak jak to wczoraj omówiliśmy, udałem się domu Krolaty Amiltyr niosąc w ręku pustą paczkę. Zapukałem do drzwi, zajrzałem do środka przez znajdujące się obok drzwi okno i chwilę poczekałem. Nikt mi jednak nie odpowiedział.
Dlatego Tartek i ja jesteśmy teraz prawie zupełnie pewni, że Scarlat dał nam imię kobiety, która właśnie znajduje się w więzieniu. Będziemy musieli teraz poczekać i sprawdzić, czy będzie ktoś jutro w domu.
Minąłem też Więzienie Insomidzkie, tak z ciekawości. Obaj strażnicy, kiedy mnie rozpoznali, spojrzeli na mnie poirytowani. Uśmiechnąłem się do nich i życzyłem im wspaniałego dnia. Prawie że słyszałem jak szorują zębami i zaciskają pięści. Z więziennego okna nie słyszałem krzyku kobiety, nie widziałem też w biurze Weilera nikogo, kto by darł się na niego, żeby wypuścił tę kobietę.
Działa mi to wszystko na nerwy i chyba zaczyna mnie głowa boleć. Niech dziennik wszystko to pochłonie, a ja schowam się w świecie książek.