Pamiętam, że kiedyś dawno temu zdarzyło się coś, co jakby pasuje do mojej obecnej sytuacji. Kiedy byłem jeszcze nowicjuszem w Insomidzkiej Szkole Prawa, poznałem taką jedną dziewczynę i zaprosiłem ją na randkę, bo myślałem, że jest ładna, a w każdym razie sobie to wmawiałem ponieważ byłem zdesperowany (jak chyba każdy mężczyzna w moim wieku bez dziewczyny). Ku mojemu zdziwieniu przyjęła moje zaproszenie i tak udaliśmy się do Scarlata (jego bar dopiero co się jeszcze wtedy rozkręcał), gdzie dobrze się bawiłem. Właśnie tego dnia, Scarlat zaplanował na wieczór coś specjalnegor, mianowicie potańcówkę, więc, poza rozmową, trochę sobie potańczyliśmy. Sporo ludzi zjawiło się na potańcówce i bar zaczął pękać w szwach. Ale i tak było fajnie. Dopóki nie pojawił się ten facet – wtedy go jeszcze nie znałem – który zwyczajnie mi ją odbił i zaczął z nią tańczyć. Byłem tak wściekły i zazdrosny, że podszedłem do niego i uderzyłem go w twarz, powalając go tym na podłogę. Wtedy ta dziewczyna krzyknęła coś do mnie i spoliczkowała mnie tak mocno, że na suficie baru zobaczyłem gwiazdy. Wyszedłem na świeże powietrze trzymając się za lewy policzek. Ktoś za mną podążył. Odwróciłem się. To był facet, którego przed chwilą uderzyłem w twarz.
Zasalutował mi i powiedział: – Proszę pana, bardzo pana przepraszam! Nie wiedziałem, że byliście tutaj oboje razem. Mężczyźni nie powinni się bić o kobietę. – Nie patrzył na mnie, gdy to mówił. Patrzył się w dal, jak prawdziwy żołnierz Szkoły Wojskowej. Było mi tak wstyd, a cała sytuacja była tak niedorzeczna, że nie wiedziałem czy powinienem się śmiać czy płakać. Uśmiechnąłem się jedynie i uścisnąłem jego dłoń.
– Nazywam się Antaran. Antaran Sivand. Miło mi cię poznać. Przyjmuję twoje przeprosiny i ja także przepraszam. Mam nadzieję, że nie rozbiłem ci nosa czy czegoś – powiedziałem.
Uśmiechnął się. – Dziękuję, proszę pana! Mówią na mnie Tartek!
Wróciliśmy do środka, śmiejąc się razem jakbyśmy od zawsze byli przyjaciółmi.
Carany nadal nie ma w domu. Chyba zostanie tam kolejny dzień, gdziekolwiek by teraz nie była. O dziwo, gdy dzisiaj rano wstałem, przestałem się o nią martwić. Coś mi mówi, że jest bezpieczna i że, kiedy wróci, wszystko znowu będzie dobrze. Przynajmniej taką mam nadzieję…