-Antaran's Journal
Previous Day Day6 Next Day
Śnieg powoli topnieje i nawet słońce wyszło dzisiaj zza chmur. To dobrze, bo musiałem dzisiaj bardzo wcześnie wstać i doręczyć sporo paczek, jak już wczoraj wyjaśniałem. Jestem naprawdę wyczerpany, więc nie będę się rozpisywał.
Tartek był jakiś dzisiaj taki w złym humorze, nie wiem czemu, ale zaprosiłem go na jutro na obiad. Nadal muszę zapytać żony, gdy wróci do domu, czy również będzie mogła tu być – chociaż wątpię, więc Tartek i ja udamy się do Scarlata, bo ja nie potrafię zbyt dobrze gotować.
A właśnie, księżniczka przysłała jednego z jej służących do Tarteka, by mu przekazać, że była zadowolona z naszej „sprawnej i przepięknej pracy wczorajszego dnia”. Służący ukłonił się Tartekowi i dał mu mały worek z pieniędzmi za wykonanie zamówienia. Było to jednak zdecydowanie za mało (później je policzyliśmy). Księżniczka jest i zawsze była taką sknerą… Może dlatego Tartek jest w złym humorze, ale coś mi się wydaje, że on już taki był zanim jeszcze służący w ogóle się pojawił.
Rynek Insomidzki zamknięto dzisiaj w ramach przygotowań do festiwalu. Wywołało to duży chaos, bo kupcy musieli przenieść swoje namioty poza rynek do ciasnych uliczek, żeby móc sprzedawać swoje towary. To tylko bardziej utrudniło mi doręczanie tych cholernych paczek…
Ten wpis i tak już jest dłuższy niż planowałem, więc go po prostu zakończę i poczytam sobie moją książkę do czasu, aż Carana się pojawi… (Czy mi się tylko zdaje czy ona każdego dnia wraca coraz później?)
Previous Day Next Day


Translated by blattdorf.


[ English version ] [ Russian Russian version ] [ Get the Book ] [ Visit The Farm ]
© 2005-2099