-Antaran's Journal
Previous Day Day9 Next Day
Nie byłem na festiwalu. Zamiast tego udałem się do szkoły, chcąc zobaczyć się z Caraną, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. W szkole raczej nikogo nie było, wszyscy pewnie byli dzisiaj na festiwalu. Nie chcę wiedzieć jak ciasno musiało tam być, tyle osób starających się świętować (właściwie to co?) na tym małym rynku. Biegałem po całej szkole i zajrzałem do każdej klasy, ale nigdzie jej nie było. Ani jej ani żadnego z jej studentów. Tonąłem w zazdrości, w złości, w smutku, nawet nienawiści, ogarniało mnie tak wiele emocji naraz, że myślałem, że stanę w płomieniach. Usiadłem na schodach przed wejściem do szkoły i czekałem tam na jej powrót, czy na wyjście, cokolwiek – chciałem tylko, żeby się pojawiła i to było jedyne miejsce, gdzie myślałem, że może być. Bo gdzież indziej? Czekałem tam aż do zmierzchu, nawet dłużej, aż w końcu ledwo co widziałem z powodu otaczającej mnie ciemności. Wstałem i udałem się do domu.
I tam oto była, śpiąca w naszym łóżku, nadal w ubraniu, nadal z butami na nogach. Dopiero co rzuciła swoją szkolną torbę obok łóżka, wypadło z niej trochę rzeczy. Pogładziłem ją po włosach, żeby sprawdzić, czy to naprawdę ona. I tak, to rzeczywiście była ona, a nie tylko moja wyobraźnia… Ulżyło mi, ale nadal nie wiedziałem, gdzie była – czemu nie było jej w szkole, tak jak mi powiedziała, że będzie? I czemu jestem taki cholernie zazdrosny… Ja… chyba jest tylko jeden sposób, żeby się o tym przekonać, jutro z nią porozmawiam... gdy tylko będę mógł…
Jednak na razie położę się do łóżka. Położę się obok niej i będę czuwał nad nią przez resztę tej nocy, bo jestem pewien, że raczej się nie wyśpię…
Previous Day Next Day


Translated by blattdorf.


[ English version ] [ Russian Russian version ] [ Get the Book ] [ Visit The Farm ]
© 2005-2099