-Antaran's Journal
Previous Day Day1313 Next Day
Już wziąłem do ręki płaszcz i już chciałem wyjść dzisiaj rano z domu, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem je i ujrzałem czekających na zewnątrz trzech strażników Straży Insomidzkiej. Ten pośrodku zbliżył się o krok i podał mi kartkę papieru, podpisaną przez oficera Weilera. Nie mogłem uwierzyć w to, co czytałem. Dwa dni temu Caranę zamknięto w więzieniu! Teraz przepraszają za pomyłkę i chcą, abym ją odebrał z więzienia! Wręcz nie wiedziałem co powiedzieć. Nie mogłem znaleźć odpowiednich słów, więc zakląłem najgłośniej jak tylko się dało. Strażnicy mrugnęli. Porwałem kartkę na kawałki i udałem się prosto do więzienia, prosto do biura Weilera.
– Co zrobiliście z moją żoną i co tym razem macie na swoje usprawiedliwienie? – wydarłem się.
– Dzień dobry, panie Sivand! Zaraz wydostanę pana żonę z celi. Straż! – powiedział z wymuszonym uśmiechem na twarzy. Dwóch strażników udało się do celi i, kilka sekund później, przyprowadzili Caranę. Wyglądała gorzej niż wyczerpana. Podbiegłem do niej i przytuliłem ją.
– Dobrze się czujesz? Co oni ci zrobili? Jesteś ranna? – szeptałem jej do ucha.
– Jakoś sobie poradzę – odpowiedziała szeptem. – Mogę ustać o własnych siłach, więc chyba nie jest ze mną aż tak źle, prawda?
Wziąłem ją za prawą dłoń i podszedłem do biurka Weilera.
– No więc? Słucham – powiedziałem.
– Cóż, zaszła pomyłka – wyjaśnił Weiler z tym nieustającym uśmieszkiem na twarzy, który tak bardzo wtedy chciałem… zniszczyć.
– Pomyłka!? – krzyknąłem i uderzyłem prawą pięścią o blat. Z biurka spadło kilka ołówków i dłoń zaczęła mnie po tym boleć, ale w tamtej chwili nie zwróciłem na to uwagi. – Na kogo ona niby wygląda? Na złodzieja? Mordercę? Może gwałciciela?
– Panie Sivand, naprawdę nie trzeba być z tego powodu nieprzyjemnym – powiedział Weiler.
– Naprawdę? Założę się, że moja żona każdego dnia miała suto zastawiony stół, co drugą godzinę nowy komplet ubrań, o!, i jeszcze do tego łoże z baldachimem, a widok z okna z całą pewnością zapierał dech w piersiach!
Jeden ze strażników dobył miecza, zbliżył się i przystawił mi go do gardła. Nagle miałem deja-vu.
– Panie Sivand. Już przecież przeprosiłem. Zajęliśmy się pańską, rzekłbym nawet, bardzo atrakcyjną żoną najlepiej jak tylko się dało – Weiler podniósł się z krzesła i, zmierzając powoli ku mnie, obszedł swój stół, w dłoni trzymając jeden z tych brązowych worków. – Dostanie pan za to następną rekompensatę, więc naprawdę nie ma potrzeby dalej wojować w związku z zaistniałą sytuacją, czyż nie?
Podał mi worek, wziąłem go i strażnik schował miecz z powrotem do pochwy.
– Miłego dnia – powiedział Weiler i ponownie usiadł na swoim krześle. Opuściliśmy budynek.
W drodze do domu Carana powiedziała mi, co się wydarzyło. Trzy dni temu, po naszej sprzeczce, spędziła noc u Inosy – tak właśnie podejrzewałem. Następnego dnia, w drodze do szkoły, dwóch strażników ze Straży Insomidzkiej zaaresztowało ją i zabrało ją do więzienia. Oficer Weiler nie powiedział jej czemu została aresztowana, powiedział tylko, żeby się rozebrała i gdy odmówiła, strażnicy zerwali z niej ubrania. Nagą, wtrącili ją do celi. Powiedziała mi, że celę właśnie posprzątano po jej poprzednim lokatorze, który udusił się własnymi włosami. Nie powiedzieli mi przypadkiem tego samego o mojej celi, zanim mnie do niej wtrącili? Powiedziała mi także, że jedynym jej ubraniem było to należące kiedyś do tego przestępcy. Jednak dzisiaj rano wrzucili do celi jej własne ubrania. Zapewne dlatego, że wtedy już zdali sobie sprawę z popełnionego błędu czy coś i właśnie mieli zamiar wysłać po mnie tych trzech strażników, którzy pojawili się dzisiaj pod domem.
Gdy już wróciliśmy, przygotowałem dla niej coś do jedzenia, bo naprawdę wyglądała na słabowitą, cała była blada. Teraz już śpi. Co prawda jest dopiero popołudniu, ale nie będę już dzisiaj nigdzie wychodził, zamiast tego będę czuwał nad Caraną.
Tartek zapewne się o mnie martwi. Jednak zanim jutro z nim porozmawiam, muszę przedtem zrobić coś innego.
Previous Day Next Day


Translated by blattdorf.


[ English version ] [ Russian Russian version ] [ Get the Book ] [ Visit The Farm ]
© 2005-2099